Z tego co jest opisane w ciekawostkach można wywnioskować, że nie miała zbytniego nosa do ról. Większość co odrzuciła z wymienionych były przecież hitami.
Oscarowa to być może tak, zważywszy na to, jakie role i filmy dostają Oscary w ostatnich czasach...przecież to nie jest festiwal prawdziwej sztuki, tylko typowo amerykański pokaz blichtru i ogólnych tendencji i mody w ich kinie. Najtrudniej jest zagrać coś subtelnie, mimiką, takie charakterystyczne, rozhisteryzowane role nie robią na mnie wrażenia. Sztuką to jest zagrać taką Adę McGrath w Fortepianie, jak zrobiła to Holly Hunter-samymi oczyma...A Sheryl Lee to najwyraźniej aktorka jednej roli, pasującej jakoś do niej, bo nie potrafiła wybić się grając później inne postaci.
To już Twoja opinia że nie lubisz jej gry. Oskarowa czyli wybitna jak dla mnie ale nie omieszkałeś wpleść w to Oscarów i ich polityki albo trendów które tam dominują. Taaaak... a Harrison Ford pasuje do roli Hana Solo. Można zagrać dramat osoby na różne sposoby. Ja kupuję metodę Sheryl i jej emocjonalność, ekspresywne granie. Film sam w sobie skupia się na takim wyrażaniu historii. A co do zarzutu o histeryczność... Jeśli kobieta jest ekspresywna to nie oznacza to automatycznie histeryczności. Faktycznie, scena przy stole jest straaasznie "przejaskrawiona", kiedy widzę wyraz przerażenia na twarzy Laury wykrzywiony w terrorze pod wpływem zachowania jej ojca. Ta rola jest w przeciągu całego filmu zniuansowana i nie zagrana na jednej emocji czy to nie. A co do dalszej kariery Sheryl, różnie bywa i nie wiadomo w zasadzie czemu nie zrobiła kariery w Hollywoodzie, może ochodzi o wybór, może o role które jej proponowano, a może o zaszufladkowanie w roli Laury, któe było poza jej kontrolą i życzeniem. Czasami niektórzy aktorze nie chcą też robić dużej kariery. Podobnie jest z Kylem MacLahlanem. Agent Cooper częściowo zawarzył na tym jak go postrzegano potem i co mu proponowano.
Hmm, skoro to moja opinia, że "nie lubię jej gry", choć to zwykle wiąże się z tym, że wg. nas ktoś gra po prostu słabo...w każdym razie mogę odpowiedzieć - to tylko Twoja opinia, że jej grę lubisz i doceniasz, na jedno wychodzi. Dla Ciebie coś jest autentycznie, dobrze zagrane, a ja tam tych emocji nie widzę, dla mnie to sztuczne, stąd przypuszczenie, że może tylko to jakoś jej wychodziło i tylko to umiała zagrać, dlatego kariery nie pociągnęła. Jasne, są różne czynniki, to tylko dywagacje. W każdym razie mnie jej gra nie przekonuje i tyle, takie opinie zawsze są względne, to Ty zacząłeś dyskusję, która nie ma raczej szansy być konstruktywna, bo jest czysto subiektywna :)
Zacząłem dyskusję bo się z Tobą nie zgadzam. A opinia że jest kiepską aktorką to już całkiem nadużycie szczególnie kiedy biorę pod uwagę scenę którą przytoczyłem w poprzednim komentarzu. Możesz nie kupować jej roli. Dyskusja jest konstruktywna chyba że konstruktywizm polega na braku różnicy zdań. Wszystko jest subiektywne kiedy rozmawiamy o sztuce i własnych odczuciach. Tak jak wcześniej pisałem, Kyle MacLahlan to też dobry przykład aktora który wielkiej kariery nie zrobił, ale wystarczy zobaczyć jak różnorodna jest jego gra w trzecim sezonie Twin Peaks żeby przekonać się o jego możliwościach. Możesz nie kupować i nie lubić kreacji Sheryl. Ale kiepskie aktorstwo zazwyczaj oznacza brak warsztatu a ten jest bardzo widoczny na ekranie i w wykonaniu tej aktorki.
No co za ignorancja nazwać ją złą aktorką, wystarczy obejrzeć scenę (usuniętą!) z wentylatorem, gdzie Sheryl gra samą twarzą co najmniej parę osobowości i robi to niesamowicie.