Według mnie podobny do "Domu Złego". Oczywiście film Smarzowskiego powstał dopiero kilka lat później, ale bardzo mi się obie produkcje skojarzyły.
Dlatego też "Moje miasto" polecam wszystkim, którym podobał się "Dom zły".
W życiu bym nie wpadł na takie porównanie. Dwa zupełnie inne bieguny, inne emocje, inny ciężar gatunkowy.
Chociaż scena z wisielcem faktycznie jak tak teraz pomyślę była dość mocna i miała coś z ducha Domu złego.