Obejrzałem drugi raz ten film, lepiej się go ogląda wiedząc, jakie rozczarowania i kiedy nastąpią. Podoba mi się bardzo pierwsza połowa, potem już tylko wątek Bendera i Ligi. Bender jest tutaj gwiazdą i na koniec odstawia fajną szopkę, ale o tym więcej też na koniec. Wątek Profesora i Wernstroma świetny i obfituje w dobre joke'i ale się potem urywa, a lepiej aby urwano właśnie wątek Kiffa w momeńcie zaraz po ślubie, bo to co jest potem średnio satysfakcjonuje. Jest to film gorszy od świetnego BG ale za to ma lepszy humor, przede wszystkim jest wysokich lotów, obfituje w cięte riposty i jest dużo fajnych futurystycznych gadżetów, które budują klimat (np. hologramowy krawat czy Mr. Wino, który nalewa wino a potem je zakorkowywuje by chwilę potem użytkownik je odkorkował innym narzędziem xD). Czemu 6, nie 7? Wątek kosmity Yivo robi się naprawdę idiotyczny gdy okazuje się, że jest to jakiś zboczeniec z pedalskim głosem. Odtąd Ziemianie wspólnie umawiają się z nim na randki i potem przyjmują od niego oświadczyny. Potem już wciskany jest jakiś kit z niebem, i tu już klimat siada w 100%, dostajemy beznadziejne żarty z religii, naprawdę - są po prostu do dvpy. Główna część filmu niestety w pewnym momeńcie zmienia totalnie manewr i serwuje mega-kretyńską historyjkę o religii i randkach z potworem. Jest to tym bardziej rozczarowujące, gdyż na początku dostaliśmy wypełnioną bardzo dobrym humorem i dobrze zapowiadającą się historię.

P.S. Przeplatanie scen temu filmowi tak dobrze nie wyszło jak w BG, gdzie nachodzące sceny robotomii Bendera i bitwy z Mamą miały cel, tu chyba żadnego celu nie było ;)