PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=350121}

Dragonlance: Smoki schyłku jesieni

Dragonlance: Dragons of Autumn Twilight
5,1 763
oceny
5,1 10 1 763
Dragonlance: Smoki schyłku jesieni
powrót do forum filmu Dragonlance: Smoki schyłku jesieni

Kiepściutko

ocenił(a) film na 2

Ekranizacja Smoków jesiennego zmierzchu jest doskonałym przykładem na to jak przenosząc swietną powieść na ekrany ludzie potrafią to zjebać. Plusem jest zachowanie chronologii i ujecie wszystkich ważnych wydarzeń z książki. Minusem jest cała reszta. Postacie tak charakterystyczne i wyraziste w książce, na ekranizacji zostały zupełnie pozbawione swoich cech. Gdzie mrok wokól Raistilina, gdzie gderliwość Flinta czy niesamowicie zaskakujace zwroty Taselhoffa. Fabuła jest płytka i szaprana. Kiepskie urywkowe dialogi, nic nie wnoszace i nie ciekawiace widza. Akcja nie wciaga raczej nuży, klimatu zero. Książka zioneła klimatem, pchała czytelnika do przodu, zaskakiwała, śmieszyła i potrafiła wzruszyć, w filmie w zasadzie tego nie ma.
Smoki mają potencjał na film. Moga byc swietną przygodówką fantasy z licznymi komediowymi wątkami. Zapewne naraże sie wielu czytelnikom, ale uważam ze dobrze sfilmowane Smoki mogą zdmuchnąc Władce Pierścieni jak tornado zdmuchuje małe drzewka z powierzchni ziemi. 2/10 Amen

Markoss84

Jak może zdmuchnąć Władcę Pierścieni książka, która jest jej niemalże plagiatem, choć dość, moim zdaniem słabym? Nawet nie doczytałam tej książki do końca, bo to po prostu niedorzeczne; jeśli ktoś nie ma pomysłu na książkę to lepiej niech jej nie pisze, a nie kopjuje treść innych, jak to miało miejsce w "Smokach..." Podeszłam do tej książki naprawdę z wielkim entuzjazmem, ale kurcze, Markoss84, nie wiem jak możesz ją porównywać do Władcy. Są podobne, owszem, bo autorzy Smoków za bardzo nie mielli pomysłu na ciąg dalszy serii, ale daleko im do tolkiena...

midnight_shadow

Wszystkie serie tzw. klasycznego kanonu fantasy będą dla fanów "Władcy" plagiatem - w końcu to jest książka od której można powiedzieć, w latach 60 wszystko się zaczęło. Nie mniej, jest jak najbardziej właściwe porównywanie serii Dragonlance (1984-teraz, czyli ponad 30 lat różnicy) z "Władcą". Książka jest napisane w trochę innym klimacie i wg mnie (jeśli można tak powiedzieć o fantasy) bardziej nowoczesna. Język książki jest lżejszy, choć już nie tak poetycko wyrafinowany. Fabuła jest cięższa - ośmielę się napisać, że we "Władcy" świat jest bardzo wysublimowany i skontrastowany, natomiast "Smoki" bardziej bliższe rzeczywistości - nikt nie jest do końca zły i nikt do końca dobry. Symbolika obecna w obu sagach, w Smokach jest łatwiejsza do odczytania, nie tracąc jednocześnie na swej głębi. W skrócie twierdzenie, że "Smoki" są niemalże plagiatem "Władcy", to jak napisać, że "Kroniki Wampirów" Anny Rice są niemalże plagiatem "Drakuli" Stokera.

Szkoda, że nie doczytałaś tej książki (zakładam, że chodzi o "Smoki Jesiennego Zmierzchu" z 1984 Margaret Weis i Tracy'ego Hickmana) do końca - wg mnie jest jedną z najlepszych książek fantasy i przez sporo ludzi uważana za lepsza od Władcy - nie mniej odbiega delikatnie od klimatu reszty sagi (może dlatego, że jest pierwsza?), jest jakby bardziej skierowana do młodszego odbiorcy. Ciekawostką jest fakt, że autorzy napisali tę książkę przypadkowo: Najpierw wydawnictwo TSR nakazało swym redaktorom stworzenie dodatku do fabularnej gry RPG - AD&D, który opisywałby kolejny świat równoległy tego kontinuum. Gdy dodatek powstał, autorowie stwierdzili, że go "przetestują", i pierwsza książka jest w większości zapisem z ich własnej rozgrywki (tzw. "sesji") w stworzonym przez siebie świecie. Sam dodatek został umiarkowanie entuzjastycznie przyjęty przez fanów gry - natomiast książka, jak i następne, zostały (podobnie jak Tolkien trzydzieści lat wcześniej) przetłumaczone na dziesiątki języków i sprzedane na całym świecie. Ta książka i "Hobbit" Tolkiena (a nie "Władca") są moimi ulubionymi książkami fantasy, najlepszymi z gatunku

Astinus_Eberhard

Być może masz rację, choć mnie osobiście bardzo irytuje takie "ściąganie fabuły". To prawda, że tolkienowskie postacie są bardzo skontrastowane, jak to ująłeś i czasem to aż za bardzo kłuje w oczy, ale mimo wszystko drobne korekty w fabule nie zmienią jej w zupełnie nową i oryginalną historie. Podeszłam do tej książki bardzo optymistycznie, ale moje zaciekawienie ze strony na strone coraz bardziej przeradzało się w irytację. Pomijając już, że cel bohaterów jest dość podobny (wrzucić pierścień do ognia góry przeznaczenia, zanieść magiczną laskę w konkretne miejsce), to jest tam masa elementow po prostu przepisanych z wladcy. Na przyklad złowrogi las, pełen upiorów, które zostały przeklęte za złamanie przysięgi, rozterki półelfa dotyczące wenętrznego 'ja', niemal identyczne co strach Aragorna przed własnym dziedzictwem, Tas: niziołek - złodziejaszek, że już nie wspomnę o irytująco nudnych relacjach... Wszyscy szanują skromnego półelfa, który staje sie niepisanym przywódcą, krasnolud jak zwykle nie cierpi elfów i tak dalej i tak dalej. Odłożyłam tą książkę bo za bardzo zaczęła przypominać kolaż, zlepek ulubionych przez autorów postaci i historii z innych książek. Dlatego nie mam pojęcia dlatego jest to tak uwielbiana powieść... Mnie nudzily te zlepki, mające stanowic nowe i oryginalne dzieło. Choć, mówiąc szczerze okładka była naprawdę niezła :)

ocenił(a) film na 6
midnight_shadow

No cóż tak zwane "cliche" zawsze, ale to zawsze będzie istniało.

ocenił(a) film na 7
midnight_shadow

Włądca to kanon, "Smoki" to ksiązka oparta o kampanię z D&D, teoretycznie nie ma co porównywać - trochę jak Bayern Monachium z Orzeł Mrzeżyno, ale.....faktem jest, że czytałem Smoki z wypiekami, że się mi szalenie podobało (ąż wstyd, taki fantasy chłam, powtarzałem sobie, ale nie odrywałem oczu od lektury).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones