Ten film jest nieprawdopodobny! Rocky w czapce - ukłon w strone Mickeya.
Muzyka Billa Contiego wchodząca w odpowiednim momencie, po twiście z chorobą. Stallone zagrał nieprawdopodobną, dramatyczną rolę... chyba najlepszą aktorsko w karierze. Obok Rockyego pierwszej części. Majstersztyk z kamerą prowadzoną na steady camie. Średnie i bliskie plany w trakcie walk... To wszystko było tak uszyte... że tak powinna była wyglądać 6 część... Cała historia w warstwie scenariusza... jest to po prostu świetnie napisane. Ten Coogler to naprawde fachowiec... Adonis poprowadzony rewelacyjnie, ukłon w stronę całej formuły poprzednich części, ale grany na kontrapunktach. Po walce zamiast wykrzyczanego na dramaturgicznie wysokim C: Yo Adrian I did it! Mamy stonowane słowa skierowane do zmarłego Apollo.
Żadna ostatnia premiera, nawet Gwiezdne Wojny, nie sprawiły mi takiej frajdy. Ryczałem w kinie. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów. Bardzo dziękuje za ten film.
Spojler!
Rocky chodził w czapce bo brał chemioterapie i włosy mu wypadały, nie był to żaden ukłon w stronę jego trenera.
tak tak Drogi Wilku, tak było w warstwie fabularnej - dosłownej - owszem ;) Natomiast obrazek był jednoznaczny :)
Stary Rocky - Stary Mickey... :) Ja tak to czytam. Tak samo jak to, że obaj byli w jednym wieku :) Na tym etapie życia. Dla mnie taka interpretacja to jednoznaczny ukłon. Ale oczywiście każdemu wolno interpretować po swojemu. Uszanowanie.
czy tylko mi się wydaję, że ta część jest tak dobra, że nawet lepsza od pierwszego Rocky'ego? Że nie jest możliwe nakręcenie choćby równie dobrej części? Oglądam drugi raz z zapartym tchem i nie mogę sobie wyobrazić, żeby dało się nakręcić kolejny jeszcze lepszy film. Choć pragnę całym sercem by tak się stało! Czyż seria Rocky nie jest najlepszą na świecie? Owszem były słabsze filmy z tej serii, ale jako całość tylu serii nie jest to najlepsza seria wieloodcinkowa w dziejach kinematografii?
Stary Rocky złamałby starego Mickey'a na kolanie. Sly znów przypakował do roli :)
Przypakował? On nigdy nie odpakował... pardon, w 'Cop Land' i 'D-Toxie' trochę puścił z formy - ale tylko na potrzeby scenariusza.
To mnie trzyma, kiedy wchodzi w rozkminy starości - mięśni piwnych nie ma nadal. Co nie udało się nawet naszemu kochanemu Olbrychskiemu podnoszącemu się za młodu na jednej ręce na armacie.
Widać po prostu że jest masywniejszy niż zwykle -i właśnie, nie jest to mięsień piwny ;)
Przecież on chodził w tej samej czapce już w starszych częściach, jak jeszcze Mickey żył. Poza tym dla mnie Mickey był dużo lepszy w roli trenera niż Sly tutaj
Ale koledze chodzi zapewne o wełnianą czapkę, którą Rocky miał na głowie np. podczas finałowej walki.
W starszych częściach jak i tu Rocky chodził w tym ciemnym kapelusiku.
Pzdr.
Dokładnie, dziś wróciłem z seansu, na prawdę, takiego filmu i aktorstwa się nie spodziewałem, a te końcowe wchodzenie po schodach, coś pięknego, szkoda że ludzie muszą się zestarzeć(wiem że to nie ze starości było).
po końcowej walce pomyślałem - kurde, szkoda, że nie przypomnieli tych schodów - a chwilę później proszę jaka niespodzianka. Rewelacyjny film...
Miałem tak samo. Reżyser wkomponował poszczególne elementy idealnie. Gdyby schody pojawiły się wcześniej, wszystko byłoby przewidywalne, a w ten sposób ciągle towarzyszy widzowi uczucie miłego zaskoczenia.
Ja się przyznam bez bicia że, sie poryczałem na końcu filmu.. niesamowity Rocky..
heh, może się nie poryczałem (całkiem), ale łzy poszły i to nie raz, i nie dwa. Bardzo wysokiej jakości film. Brawa dla Stallone.
Poprzednich części nie oglądałem, ale coś o serii wiem. Zgadzam sie z tobą w 100%
Niesamowity! Podobnie jak w nowych w Gwiezdnych Wojnach jest fabularne nawiązanie do starej trylogii, tak jest w tym filmie wiele ze schematu z pierwszego Rocky'ego. O ile w GW mnie to drażniło, to Creed jest dla mnie hołdem dla Rocky'ego w ogóle. W tym filmie wszystko zagrało idealnie: fabuła, aktorstwo, muzyka, dramaturgia wymieszana z odrobiną humoru, nawet wątek romansowy. A Stallone zasłużył conajmniej na Złotego Globa.
Dokładnie. Hołd - lepiej bym tego nie określił. Tyle SUBTELNYCH nawiązań do filmów z Rocky'm, że jestem w szoku. Naprawdę nic na siłę, uczta dla fanów.
Szkoda tylko, ze ta ostatnia walka mocno ustępuje pod względem technicznym i realizmu przed walkami Rocky vs Creed czy Drago. Tam było widać wycieńczenie, gdzie Rocky i Creed pod koniec walki ledwo chodzili, dużo dramaturgii - po prostu epickie. Tu przed ostatnią rundą chłopy ledwo zasapane, jeden po ringu skacze, a swoje przyjęli. Ja tego filmu nie będę kojarzył z finałową walką, lecz z porządną historią i genialną grą Stallone'a. Dodam że wielokrotnie się wzruszyłem podczas seansu, co mi się raczej nie zdarza.
W ,,Rocky Balboa'' nawet masz wątek w której komentatorzy mówili że Rocky toczył wojny na ringu, a Mason Dixon ma same proste walki.
Tylko że w dzisiejszym boksie nie ma już takich walk, bo jak ktoś się zatacza w ringu to po kilku(nastu) sekundach wkracza sędzia i zarządza TKO. Także byłoby to jednak strasznie sztuczne.
Dosyć nierealistyczne jest już wstanie Donny'ego po tej bombie od której przeleciał mu film z życia przed oczami :) Bo zazwyczaj jak ktoś tak pada plackiem to sędzia nie bawi się w liczenie tylko od razu macha rękami, a do ringu wskakuje lekarz.
No ale film to film, wiadomo, że zawsze będzie trochę naciągania pod publikę :)
Pomijając wiele jeszcze innych aspektów, tam była waga ciężka i chłopy pod sto kilo a tutaj półciężka (do 79,379 kg) więc i kondychy więcej i ciosy ważą dużo mniej.
Chyba kpisz:D przecież w tamtych filmach oni tłukli takie cepy,że powinni leżeć po pierwszych 10 sekundach z ciężkimi nokautami.
Jak dla mnie film jest średni. Tekst w stylu nie chce byc kojarzony z Creedem bo tworze wlasna legende. A w scenie w sali gdzie Rocky sie pokazuje to Adonis na caly ryj krzyczy Wujaszku sieeemaaa!
Adonis kompletnie nie spodziewał się wtedy Rockiego, bo przecież Balboa powiedział, że rozpisze chłopakowi trening i to tyle. Młody był wyraźnie zdziwiony i podjarany, to normalne w takiej sytuacji. Poza tym Creed i Rocky nie byli żadną rodziną, więc to nie ma nic do rzeczy :)
Jest różnica między ulicą, a opinią publiczna. Zauważ, że pomocnicy Rocky'ego nawet wtedy nie mieli pojęcia kim Adonis jest. Tak samo sprawa wyglądała z Biancą. Dopóki nie przeczytała newsa, że Adonis jest synem Apollo nic o tym nie wiedziała. To, że nazwał Rocky'ego wujaszkiem jeszcze nic nie znaczy.
Stallone z filmu na film gra coraz lepiej i naprawdę będzie mi szkoda, gdy umrze :c Wiem, że to okrutne i nie na temat filmu ale gdy zobaczyłem Stallone w tej jego czapeczce to od razu mi się zrobiło miło :D Gdy Balboa zaczął podczas treningu wymiotować to tak się tą sceną przejąłem, że w ogóle nie interesowałem się losami Adonisa i jego walką ( nawet po głównej walce ), chciałem tylko wiedzieć co z Rockym.
A czemu juz go usmiercasz, troche to niegrzeczne z twojej strony. SS ma sie bardzo dobrze, wyglada rzesko, ma dopiero 69 lat, takie komentarze nie na miejscu.
Dokładnie. Na poziomie 1 i 2 części. Nie liczyłem na tak świetny powrót Rocky'ego.
Bardzo dobry .Na pewno lepsza cześć niż poprzednia Rocky Balboa. Rocky zyskał syna Creed ojca .Dobrze się ogląda muzyka dobrych momentach .Na pewno polecam szczególności fanom pierwszych części ;]
łzy w oczach
film genialny 11/10
jaka waszym zdaniem była najlepsza scena? jakaś wyróżniająca się najbardziej?
podczas walki Adonisa z Conlanem 10 runda chyba gdy runął o ziemie po prawym sierpie, gdy muzyka ucichła, i zaczeły się "wspomnienia z przeszłości" po prostu nie wytrzymałem i się popłakałem jak dziecko, musiałem chwilę przerwy zrobić żeby odetchnąć
film arcydzieło, czekam z niecierpliwością na kolejną część!
ja zmiękłem w 3 sekwencjach chorobowych Rockyego:
- jak zasłabł na treningu
- jak dowiedział się u lekarza jaka jest diagnoza
- jak rozmawiał o tym z Creedem;
Wiem, że tego typu twisty w scenariuszach to dosyć mocny stempel pt. NOO TERAZ PŁACZCIE!;
ale w tym filmie zostało to ukazane subtelnie, nienachalnie... a Stallone zagrał to tak przejmująco.... a Jordan tak doskonale odbił mu piłkę.... żeeeee ja zostałem rozmielony na proszeczek najdrobniejszy... i rozsypało mnie po kinie..
Dodatkowo humorystyczne momenty.... sceny walk majstersztyk.
Rewelacyjne ujęcie jak Creed ogląda na projektorze walkę Apolla i Rockyego i składa sie do naparzania ojca jako Rocky ;) Każdy moment powrotu do historii Apolla i wbieganie po schodach na koncu...
Kurrrdeee.... wszystko sie zgadzało w tym filmie! :D
Mnie najbardziej wzruszyła scena treningu Creeda gdy biegnie ulicą w tym dresie a za nim cała ekipa na motocyklach i w tle ta niesamowita muzyka...po czym w oknie pojawia się Sly !
Ja tę scenę doceniłam dopiero za drugim razem ale tak, to było niesamowite. I ta muzyka z okrzykiem "Fight!" była tak świetnie dobrana - zarówno dla Rocky'ego jak i Adonisa. Coś fantastycznego.
Powiem tak, jedna z najbardziej wzruszających scen jakie widziałem, w życiu bym się nie spodziewał, że takowa będzie miała miejsce właśnie w Creedzie w filmie, który tak naprawdę miał być powtórką z rozrywki w sensie nic nowego nuda itp a okazał się solidnym oddziałującym na emocje dramatem, jak tu nie kochać kina ;)
"Retrospekcja" Creeda, wiem że to nie właściwe słowo, ale świetnie mi pasuje była świetna. Jednak nic nie przebije akcji, gdy jechali do Rockiego, twardo trzymałem łzy za oczami, ale to była najlepsza scena tego filmu i najlepsza scena widziana od dawien dawna. Rocky nie daj się! Nienawidzę życia za to, że takie osoby jak Stallone się starzeję, to Rocky! On powinien stoczyć jeszcze wiele walk, a stoczy tylko jedną. Oby wygrał!